Niemniej dowiedzieliśmy się co nieco o pracy na plantacji bananów: zbieracze losowo są odbierani przez plantatorów pickupami o wczesnych godzinach porannych, czasem są listy kto gdzie jedzie, czasem łapanka (jak za starych kryzysowych czasów).
Bananów, przepraszam, kokosów się nie zarobi, ale bliżej można poznać faunę Australii: banany bowiem pakuje się szybko do worka i niesie na plecach w skwarze północnego Queensland (gorąco i wilgotno). Zapomniałem dodać, że banany pakuje się wraz z żywym asortymentem - czasem są to pająki, czasem węże, czasem nawet szczury! Jest dobrze, jeśli żadne z tych stworzeń nie wyjdzie w trakcie dźwigania worka i nie zacznie lazić po pracowniku.
Ot, znowu przydałyby się związki zawodowe ;) Rzuciłem pomysł, ale zostałem chyba nie do końca zrozumiany, he he Ci mlodzi Anglicy i Irlandczycy przyjechali sobie tu dorobić i pobyczyć się czasem w słońcu Queensland a nie strajkować :)
Wieczorem rozszalała się straszna burza, pioruny biły okrutnie w jakieś odległe miejsce na południu.
Innisfail
Opuściliśmy hostel nad ranem i skierowaliśmy się na południe. Na kazuary!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz