25 sty 2009

Cassowaries!



Kazuary!

Z drogi na Tully skręciliśmy w wąską szosę w dziewicze i niebezpieczne rejony Mission Beach. Kręte drogi, kangury skaczące po łąkach, słońce na błękitnym niebie, a w końcu las tropikalny pełny gąszczy i niebezpiecznych stworzeń. I my w samochodzie pędzący prosto w ramiona niebywałej przygody, w której mało kto miał ochotę i odwagę się pchać! (nie że jadąc przez Mission Beach zamiast pedzic Bruce Hwy nadkładało się extra 60 km drogi do Townsville). Zanim przejdę dalej by opowiedzieć mrożące krew w żyłach tropienie kazuara dobrze byloby zeby przypomniec sobie z czym tak naprawde bedziemy miec do czynienia. Za Wikipedia podaje:

Kazuary (kazuarowate) (Casuariidae Kaup, 1847) - rodzina ptaków z rzędu kazuarowych. Obejmuje 3 gatunki lądowe, nielotne, zamieszkujące Nową Gwineę i północno-wschodnią Australię, a także wyspy leżące pomiędzy nimi. Ptaki te charakteryzują się znacznymi rozmiarami, ciemnym (czarnym) ubarwieniem, krępą budową, uwstecznieniem skrzydeł i kostną naroślą na czaszce w kształcie hełmu. Nogi masywne, z trzema palcami, przy czym środkowy zaopatrzony jest w potężny pazur. Jest groźną bronią. Może rzucić człowieka na ziemie i rozszarpać. Odżywiają się pokarmem roślinnym i małymi zwierzętami. Samice są większe i jaśniej ubarwione. Jako jedne z nielicznych ptaków posiadają genitalia takie jak u ssaków i niektórych gadów. Zwierzęta te prowadzą samotniczy tryb życia, aktywnie bronią swego terytorium.

(nie wiem o co chodzi z tym wątkiem o genitaliach...)

Świadomi niebezpieczeństwa zatrzymaliśmy samochód w małej zatoczce przy drodze, gdzie zaczynał się szlak prowadzący w gąszcz lasu tropikalnego. I ruszyliśmy tropić kazura. Stefan na przodzie, wytrawny myśliwy, sprawdzał tropy na swoim GPSie.


Stefan wytrwale tropi kazuary (gps, komórka i kamera)

Ja wsłuchiwałem się w każdy szelest dobywający się z gąszczy, jeden z 40tu kazuarow zyjacych na tym ogromnym terenie mogl czaic sie w poblizu! Te stwory są zwłaszcza niebezpieczne kiedy idą na spacer z małymi. Z tablic informacyjnych wyczytaliśmy, że w przypadku niespodziewanego spotkania z kazuarem nie należy wykonywać gwałtownych ruchów, nie uciekać rozpaczliwie, ale powoli cofać się uśmiechając się do stworzenia, po drodze znajdując jakąś dużą gałąź do ewentualnej obrony.
Niestety, zamiast kazuarów spotkalismy dwoch Niemcow idacych dziarsko ścieżką z recznikami kapac sie w rzece i rodzine z dwojka rozbrykanych dzieci wracajacych stamtąd właśnie. Czyżby lekceważyli niebezpieczeństwo?
Po godzinie marszu w wilgotnym, gorącym tropikalnym lesie w którym żar lał się z nieba też lekceważyliśmy zagrożenie. Jedyne co nam się udało wypatrzeć to głupiego indyka buszowego (bush turkey). Biega to to po lesie, czegoś szuka w ziemi, gdacze do siebie i jest tego w Queensland pełno. Wielkości kurczaka, ale zdecydowanie glupsze. Poza tym kilkanaście pająków, troche komarów, jakieś żółwie w rzece, kilka much i obrzydliwego robala wielkości dłoni siedzącego na drzewie. Ani śladu kazuara. Nawet późniejsze tropienie z okna samochodu też nie przyniosło efektu. Rozczarowani z wolna opuszczaliśmy rejony Mission Beach. Wszystkie 40 tych niezwykle agresywnych i niebezpiecznych stworzen akurat wybrało inne miejsce na przechadzke :)

Jedyne co miało związek z kazuarami, a co nam się udało wytropić przedstawiam poniżej.








Pod wieczór dojechaliśmy do Townsville, bram do tajemniczej Magnetic Island, gdzie ponoc jak kompasy tak turysci szaleja. Na pewno szaleli dzien wczesniej kiedy burza rozpetala sie nad ich glowami i pioruny bily w wyspe...

Brak komentarzy: