Pozegnalismy sie z Port Douglas i wróciliśmy autobusem do Cairns. Cook Hwy sliczna, bo wije sie nad brzegiem oceanu, nierzadko nad sporym urwiskiem. Wesoły kierowca pokazał nam świeżaka z minionej nocy - toyote corrolle zawieszona na drzewach nad stromym zboczem. Wypadla z drogi na zakrecie, ale szczesliwie trafila na wytrzymale drzewa, ktore przytrzymaly samochod i oplotly gestymi pnączami. Ponoc nic nikomu, poza zadrapaniami sie nie stalo. Ach, szkoda ze nie zdazylismy zrobic zdjecia bo widok był niesamowity.
W Cairns dostalismy taka sama toyote, tyle ze ciemnozieloną :)
Z Cairns pomknelismy na zachod, do Atherton Tablelands. Atherton mielismy zwiedzic jutro, tylko sie zameldowalismy w rozpadajacym sie Backpackers House w Kurandzie i pomknelismy spontanicznie do Chillagoe - teoretycznie mial to byc outback. Zaluje tylko ze nie zrobilismy zdjec ani Backpackers House ani Kurandy. Miejscowosc bardzo urokliwa, z malym targowiskiem gdzie sprzedaje sie wszystko i nic, malymi kafejkami, stacja kolejowa kolejki wysokogorskiej - Scenic Railway, ktora oplata zbocza gor z lasami tropikalnymi. Backpackers House - pelen dziwnego robactwa i wpisow na scianach poprzednich mniej lub bardziej madrych podroznikow. Chyba najbardziej nam sie podobal wpis: "Social Life? Where I can download it? Niki, Amsterdam" (poza tym roznego rodzaju wpisy, takze takie wygladajace na inspirowane Into the Wild, albo Fight Clubem)
Mysmy tymczasem pomkneli w outback, 170 km od Kurandy, uwazajac przy tym na kangury, ktore wedle znakow na drodze, mialyby sie niespodziewanie pojawiac na drodze. Rzeczywiscie, niektorzy kierowcy sa bardzo nieostrozni, bo sporo tych biednych stworzen lezalo na poboczach, albo wprost na drodze :/

Z tej naszej wycieczki do 'outbacku' najbardziej nam sie podobala nie tylko stara kopalnia i huta miedzi w Chillagoe, ale tez droga, ktora z asfaltowej nagle zamienila sie w szutrową. No i krowy włażące na drogę. Parę kangurów wskoczyło na jezdnię w drodze powrotnej, ale byliśmy uważni.


W Chillagoe, miasteczka którego zdjęć psiakość tez niezrobiliśmy, cisza był i spokój, prawie ani żywego ducha. Ale odkryliśmy na tablicy komunalnej (Community Board), ze niejaki Bonda Shawny, obchodzi 40tke dziś, więc serdecznie zaprasza swoich przyjaciół i znajomych z Chillagoe i okolic na urodzinową impreze do Hotelu Central w Chillagoe. Przez chwile myslelismy zeby tam zajsc, ale ze dzien chylil sie ku koncowi, trzeba bylo wracac.
Na koniec tylko dodam, ze z tablicy informacyjnej w kopalni miedzi wyczytalem, ze pracownicy wykonywali swoja praca w bardzo fatalnych warunkach. Oj, przydalyby sie im zwiazki zawodowe, przydaly. Kopalnia operowala w latach 1913-1947, w 1940 roku została sprzedana na aukcji, ale potem chyba nie udalo sie nic z niej wykrzesac...

Mysmy wrocili do Kurandy by stamtad atakowac Atherton Tablelands i wodospady.